Pamięć Auschwitz

Podczas otwarcia wystawy „Auschwitz –
pamięć niezatarta” można było nie tylko obejrzeć zdjęcia, ale i wysłuchać
osobistych refleksji autorów i autorek fotografii na temat zaprezentowanych
prac. Alicja Bartuś, Joanna Chrząszcz, Jarosław Fiedor, David Kennedy,
Małgorzata Musielak i Piotrek Tarczyński – wszyscy są związani z Ziemią
Oświęcimską. Tu mieszkają i pracują. Temat tragicznej historii Auschwitz jest
dla nich z różnych powodów bardzo ważny i obecny od lat w ich aktywnościach
zawodowych i pozazawodowych. Znali byłych więźniów Auschwitz i z niektórymi z
nich łączyły ich nierzadko bliskie relacje.
Zestawienie współcześnie wykonanych
zdjęć z relacjami byłych więźniów niemieckiego obozu jest jedną z prób ukazania
tego, jak wygląda dziś pamięć o Auschwitz.
Otwarcie wystawy poprzedził wykład dr
Alicji Bartuś pt.: „Auschwitz – pamięć niezatarta” opowiadający o ścieraniu się
i przeplataniu różnych współczesnych pamięci o Auschwitz.
Podczas spotkania z rąk wiceprezydenta
Krzysztof Kania,
wicestarosty Teresa Jankowska
i Alicja Bartuś statuetkę "Przyjaciółki OIPC" odebrała Krystyna
Oleksy, była długoletnia wicedyrektorka Muzeum Auschwitz Memorial /
Muzeum Auschwitz.
Wystawę w Bibliotece Galeria Książki można oglądać do
końca lutego. Prezentowane fotografie opowiadają nieznane historie, prowokują
do refleksji i otwierają nowe perspektywy.
AUTORZY i AUTORKI:
Alicja Bartuś: Moje zdjęcia zostały wykonane 4 grudnia
2010 roku. Wtedy August Kowalczyk (były więzień Auschwitz nr 6804), już bardzo
ciężko chory, podjął trud zaświadczenia kolejny raz o tym, co przeżył w
Auschwitz. Dzięki ś.p. Teresie Świebockiej, ówczesnej wicedyrektorce Muzeum
Auschwitz, mogliśmy wejść na teren miejsca pamięci zamkniętego w tym dniu dla
turystów. August, najpierw na ternie spowitego mgłą obozu Auschwitz, a potem w
słońcu w Birkenau – opowiadał o cierpieniu, walce o zachowanie człowieczeństwa,
o dylematach moralnych, o ucieczce - jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj.
Mimo upływu lat, a może przez to jeszcze bardziej - ta historia w nim była
mocno obecna. Nie wiem, skąd czerpał siłę, żeby przez ponad trzy godziny, w
śniegu, iść od baraku do baraku i przejmująco mówić o tym, czego tu był
świadkiem. Na koniec, na nasze pytanie, co z tego doświadczenia wyniósł,
powiedział: „Mam 89 lat i dziś wiem, że to, co najważniejsze w życiu, to drugi
człowiek obok nas.”
Joanna Chrząszcz:
W tym roku minie dziesięć lat odkąd pracuję jako konserwatorka na terenie
byłego obozu Auschwitz-Birkenau. W tym czasie powstała spora kolekcja
fotografii, które są moją osobistą pamięcią tego miejsca. To często fotografie
wykonywane o poranku, gdy pokonuję drogę do pracy – sprzed Bramy Śmierci do
baraków na terenie Brzezinki. Nie ma tutaj wówczas turystów i były obóz wydaje
się żyć własnym życiem. Spotykam tu wtedy ptaki, sarny, lisy ale też przemykają
przed moim obiektywem koty z okolicznych domów. I właśnie te spotkania mnie
cieszą najbardziej, bo są dowodem na to, że jest tutaj życie. Szczególny moment
stanowiły moje poranne spotkania z parą kaczek wiosenną porą. Przez kilka dni
widywałam tę parę przy zbiorniku przeciwpożarowym. Sprawiali wrażenie pary
poszukującej miejsca do założenia gniazda. I ktoś może powiedzieć, że tu
absurdalny wybór, tymczasem dla mnie to bardzo symboliczne i metaforyczne
doświadczenie. “Jesteśmy. Żyjemy. Trwamy”, wydają się przemawiać poprzez świat
natury głosy tych, którzy doświadczali tego miejsca przed osiemdziesięcioma
laty.
Życie tutaj to także bogactwo świata
roślin i owadów je zamieszkujących. Tego krajobrazu nie znali więźniowie.
Otaczał ich nagi, jałowy krajobraz. Otaczała ich również ta nadzwyczajna
brzezińska mgła, którą i ja mam możliwość doświadczyć i która jest częstym
tematem w mojej fotografii.
Szczególnym motywem w mojej pamięci o
byłym obozie jest fotografowanie detali, fragmentów, często przyjmujących formę
abstrakcyjnego szkicu. Wynika to z racji wykonywanego zawodu, z mojej wnikliwej
obserwacji tego co często ludzkie oko pomija, tym bardziej że odnajduję te
kadry z zakamarkach baraków, w szczelinach, miejscach, które otula wieloletni
kurz i pajęczyny.
Moja pamięć byłego obozu KL
Auschwitz-Birkenau jest jedną z wielu. Bywa że ewoluuje. Czasem to budowanie
kadru na zasadzie kontrastów, ale też są takie obrazy gdy staram się
zarejestrować piękno poranka. Mam tutaj na myśli płonące w kolorach czerwieni
niebo, które tworzy kadry zachwycające, ale i przepełnione metaforą.
Wybór czterech fotografii do wystawy
zbiorowej zorganizowanej przez OIPC w oświęcimskiej Galerii Książki, nie był
łatwy. Mam jednak nadzieję, że choć po części zilustruje moją pamięć o miejscu
tak szczególnym dla mnie. Miejscu, które staram się poprzez swoją pracę i
fotograficzna pasje ocalić.
David Kennedy: Urodziłem się w Stanach
Zjednoczonych, ale moja mama przyszła na świat po wojnie w Oświęcimiu, a moi
dziadkowie mieszkali w tym mieście podczas okupacji niemieckiej. Pierwszy raz
odwiedziłem Polskę na początku lat 80., jako małe dziecko, a stan wojenny uniemożliwił
mi powrót do USA. Utknąłem w Oświęcimiu, pod opieką babci.
Przez całe moje dzieciństwo i dorastanie
Oświęcim był dla mnie ciepłym i przyjaznym miejscem. Mój dziadek zmarł przed
moimi narodzinami, a babcia nigdy nie rozmawiała ze mną o swoich wojennych
przeżyciach. Dziadkowie byli robotnikami przymusowymi. Jako dziecko nie
zdawałem sobie sprawy, że w pobliżu istniało miejsce takie jak Auschwitz.
Dopiero kiedy dorosłem, uświadomiłem sobie, dlaczego moja babcia nie chciała
mnie obarczać wspomnieniami z czasów wojny. W rzeczywistości większość jej
doświadczeń z tego okresu jest nieznana ani mnie, ani innym członkom rodziny.
To właśnie ten brak wiedzy zrodził we mnie pragnienie, by zostać przewodnikiem
w byłym obozie Auschwitz — miejscu, które wywarło ogromny wpływ na tych, którzy
przeżyli obozową gehennę, ale także na tych, którzy bezradnie musieli znosić
jego bliskość, żyjąc w jego cieniu.
Małgorzata Musielak:
Tematyka Auschwitz towarzyszy mi od najmłodszych lat, a jej znaczenie dla
mnie ewoluowało wraz z moim dorastaniem. Już w szkole podstawowej 27 stycznia –
rocznica wyzwolenia Auschwitz – był wyjątkowym dniem. Jako dzieciaki czekaliśmy
z ekscytacją na przyjazd byłych więźniów, których z szacunkiem i serdecznością
nazywaliśmy „wujkami” i „ciociami”. Ich obecność, wspomnienia i drobne
niespodzianki, które nam przywozili, zostawiły trwały ślad w mojej pamięci.
Moja szkoła była i jest miejscem niezwykłym – Pomnikiem Dzieci Więźniów KL
Auschwitz-Birkenau, co jeszcze bardziej pogłębiało moją świadomość historii i
jej wpływu na nasze życie.
Lata szkolne, później średnia szkoła, a
następnie praca w Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu utwierdziły mnie w
przekonaniu, że tematyka pamięci o Auschwitz jest nie tylko ważna, ale i
potrzebna. Szczególnie inspirujące okazały się projekty międzynarodowe, w
których miałam okazję uczestniczyć – jak współpraca z niemieckimi fotografami
przy projekcie „Sąsiedztwie Auschwitz”. To właśnie wtedy narodził się pomysł
mojego projektu fotograficznego poświęconego Niusi Horowitz, ostatniej żyjącej
Żydówce w Polsce z Listy Schindlera. Jej historia, pełna bólu, odwagi i
nadziei, stała się dla mnie wyjątkowym źródłem inspiracji – nie tylko
artystycznej, ale także osobistej.
Każde z tych doświadczeń nauczyło mnie,
że pamięć o Auschwitz to nie tylko historia – to żywy przekaz, który możemy
opowiadać na wiele sposobów, także poprzez sztukę i fotografię. To moja droga
do uhonorowania tych, którzy przetrwali, i tych, którzy odeszli, by ich
historie nigdy nie zostały zapomniane.
Piotrek Tarczyński: Cztery moje fotografie, które można oglądać na wystawie to niewielka część
projektu pn. „Mgła” realizowanego od kilku lat. Zdjęcia te nigdzie i nigdy nie
były do tej pory pokazywane. Fotografowanie byłego KL Auschwitz II-Birkenau we
mgle zacząłem po przeprowadzce do Brzezinki. Wówczas zauważyłem, że mgła
wygląda tu zupełnie inaczej, niż w innych miejscach, nawet tych położonych
bardzo blisko miejscowości. Jest często tak ciężka i gęsta, że nie widać
niczego w odległości kilku metrów.
W 2017 roku ukazało się pierwsze wydanie
wywiadu rzeki z Zofią Posmysz. Nosiło tytuł „Zofia Posmysz. Królestwo za mgłą”.
Z autorką „Pasażerki” rozmawiał Michał Wójcik.
Mgła w tytule od razu zwróciła moją
uwagę (…).
Mgłę można również rozumieć
metaforycznie. Czasem mówimy o wydarzeniach z przeszłości, że pamiętamy je jak
przez mgłę – czyli niewyraźnie, bez szczegółów. Tak też się dzieje z pamięcią o
tym, co działo się w KL Auschwitz-Birkenau. Umierają ostatni świadkowie
historii, zostają po nich zdjęcia, zarejestrowane wspomnienia.
Przez były niemiecki obóz zagłady co
roku przechodzą miliony odwiedzających. Często bez refleksji na temat tego, w
jakim miejscu się znajdują. Dla nich to muzeum.
Tylko mgła pozostała taka sama.
Jarosław Fiedor: Państwowe Muzeum Auschwitz w Oświęcimiu ma ogromne znaczenie zarówno dla
osób, które mieszkają w tym mieście, jak i dla całego świata. Jako mieszkaniec
Oświęcimia, mam wyjątkową, osobistą więź z tym miejscem, które jest symbolem
tragedii Holocaustu i pamięci o ofiarach. Dla mnie to przestrzeń refleksji,
łącząca lokalną historię z globalnym dziedzictwem pamięci.
Wielu mieszkańców Oświęcimia, żyjących
obok muzeum, często doświadcza tego miejsca na różnych poziomach: od szacunku
dla ofiar po codzienne obcowanie z historią, która nie jest tylko częścią
turystycznej atrakcji, ale również częścią naszego wspólnego dziedzictwa. To
także dla mnie wyzwanie, by balansować między osobistymi emocjami a powszechnym
oddaniem czci tym, którzy cierpieli w Auschwitz.